piątek, 21 grudnia 2007
poniedziałek, 17 grudnia 2007
wtorek, 11 grudnia 2007
Nie cierpię się myć
Materiały dydaktyczne: książka "Przygody Nieumiałka", autor: Mikołaj Nosow
Miejsce akcji: łazienka
Bohaterowie: Nieumiałek, Kropeczka, Narrator
Wykonawcy;uczennice z kl.Va
Kropeczka:Tu jest szczotka, a tu pasta .Wyczyść zęby....
Nieumiałek:Nie cierpię pasty do zębów...
K.:Dlaczego?
N.:Bo jest niesmaczna.
K.:Przecież nie będziesz jej jadł.
N.:Wszystko jedno. Szczypie w język.
Narrator:
Nieumiałek zabrał się do mycia zębów.Przeciągnął dwukrotnie szczotką po zębach, skrzywił się niemiłosiernie i zaczął płukać. Potem przepłukał usta wodą i zaczął mydlić ręce. Gdy umył już ręce, odłożył mydło na półeczkę i zaczął myć twarz.
K.:Twarz trzeba myć mydłem..
N.:Ani mi się śni. Mydło zawsze włazi w oczy.
K.:No, no bardzo proszę. Inaczej nie dostaniesz jedzenia...
Narrator;
Trudna rada! Nieumiałek namydlił twarz i czym prędzej zmył.
N.:B-rrr.Jaka zimna woda!
Narartor:
Opłukał twarz pobieżnie i nie otwierając oczu zaczął macać wyciagniętymi rękami po ścianie.
K.:Czego szukasz?
N.: Ręcznika
K.: Dlaczego szukasz z zamkniętymi oczami.Otwórz oczy.
N.:Jak mogę otworzyć oczy, kiedy to p-przeklęte mydło tak szczypie!
K.:Trzeba było zmyć je dokładnie..
Narrator:
Kropeczka zdjęła ręcznik ze ściany i podała go Nieumiałkowi. Nieumiałek przejechał ręcznikiem po twarzy i dopiero wtedy zdecydował się otworzyć oczy.
K.:No, widzisz, teraz jesteś bez porownania czyściejszy a nawet ładniejszy. A następnym razem będziesz musiał umyć się lepiej. To tylko tak za pierwszym razem robię ci ustępstwo...
niedziela, 9 grudnia 2007
Marzenie dobrego wujka
Autor: Ludwik Jerzy Kern
Gdybym miał siwą brodę
Jak ten Mikołaj Święty,
To wtedy przynosiłbym dzieciom
następujące prezenty:
Maszynkę, co układa zdania,
Gitarę, która gra bez grania,
lekcje, co same idą do głowy,
Rok bezdwójowy,
Tran beztranowy,
Detektor w lesie czuły na grzyby,
Procę, która omija szyby,
Niebo, co całe lato nie płacze,
Przeciwko myciu szyj ochranicze,
Bez kości rybę,
Bez kości kurę,
I sanki, które
Jadą pod górę....
Zimowe motylki
Choinka
Autor: Ludwik Jerzy Kern
Tu gwiazda, tutaj anioły
tu świeczka, tu ptak wesoły,
tu kula, tu srebrne sploty, tu świeczka, tu łańcuch złoty,
tu bąbka błyszcząca taka, tu gnizadko z miejscem dla ptaka,
tu gwiazdka, tu kukułeczka, tu cukiereczek, jabłuszko, świeczka,
tu śliczne serce całe z piernika, tutaj pajacyk, co nóżką fika,
tu księżyc niby rogalik kręty, a w dole miejsce na prezenty.
Jakie prezenty ? piękne prezenty za uzdolnienia i talenty:
kredki dla Hanki, łyżwy dla Janki, a dla Wacusia i Zdzisia sanki,
dla Stasia klaser na rzadkie znaczki i liczne mniejsze i większe paczki.
wtorek, 4 grudnia 2007
Szklane sześcioraczki
Materiał edukacyjny: czytanka Wandy Chotomskiej "Szklanki"
Miejsce akcji: blat kuchenny
Bohaterowie: szklanki
Wyskakują z paczki szklane sześcioraczki:
-Ojej, co to się dzieje, szklany sześcioraczek bardzo się śmieje. Pęka!
-Myją szlaczki szklane pięcioraczki w kąpieli pod kranem. Ojej, co to się dzieje, szklany pięcioraczek bardzo się śmieje. Pęka!
-Zostały w domu szklane czworaczki. Uważamy, żeby żadnego z nich nie rozśmieszyć, bo wcale nie chcemy, żeby nasze czworaczki pękały ze śmiechu.
Moje na wierzchu
Spodek
Czytanka Wandy Chotomskiej "Spodek"
Spodek jest zawsze pod spodem. Stają na nim po kolei wszystkie szklanki, depczą go, przytłaczają swoim ciężarem i każda, która tylko stanie, woła od razu z góry: -Moje na wieszchu! Ale chociaż codziennie tak wołają - spodek milczy. I nie narzeka nawet wtedy, kiedy wlewają do szklanki kawę, która jest czarna jak noc i przez którą nic nie można zobaczyć.
Łyżeczki traktują go jak podpórkę, opierają sie na nim, brudza go czarnymi kroplami kawy - a on nic. Nie skarży się, tylko czeka na swój dzień. Bo wie, że kiedyś on będzie górą. Że przykryją nim szklankę parującej kawy i poproszą: - pilnuj, żeby ciepło nie uciekło, A wtedy on, po raz pierwszy w życiu, popatrzy na szklankę z góry i powie:
-Widzisz? Nareszcie moje na wierzchu!
Albo może nawet nie powie, tylko tak sobie pomyśli.
Spodek jest zawsze pod spodem. Stają na nim po kolei wszystkie szklanki, depczą go, przytłaczają swoim ciężarem i każda, która tylko stanie, woła od razu z góry: -Moje na wieszchu! Ale chociaż codziennie tak wołają - spodek milczy. I nie narzeka nawet wtedy, kiedy wlewają do szklanki kawę, która jest czarna jak noc i przez którą nic nie można zobaczyć.
Łyżeczki traktują go jak podpórkę, opierają sie na nim, brudza go czarnymi kroplami kawy - a on nic. Nie skarży się, tylko czeka na swój dzień. Bo wie, że kiedyś on będzie górą. Że przykryją nim szklankę parującej kawy i poproszą: - pilnuj, żeby ciepło nie uciekło, A wtedy on, po raz pierwszy w życiu, popatrzy na szklankę z góry i powie:
-Widzisz? Nareszcie moje na wierzchu!
Albo może nawet nie powie, tylko tak sobie pomyśli.
niedziela, 2 grudnia 2007
Defilada
Czytanka Wandy Chotomskiej "Łyżki"
Miejsce akcji: boisko szkolne
Rekwizyty:łyżki
Zdjęcie 1: Pewnego dnia łyżki urządziły defiladę. Na początku szła największa - wazowa.
Zdjęcie 2: Za nią - maszerowało czwórkami 12 łyżek stołowych.
Zdjęcie 3: Za stołowymi, szły małe łyżeczki do herbaty.
Zdjęcie 4: Za łyżeczkami do herbaty szły drobniutkie łyżeczki do kawy.
Łyżki
Pewnego dnia łyżki urządziły defiladę. Na początku szła ta największa- wazowa.Waliła mocno trzonkiem w stół, a w jej blaszanym hełmie przeglądało się słońce. Za nią -maszerowało czworkami dwanaście łyżek stolowych:
-Raz - dwa - trzy - cztery
raz-dwa-trzy-cztery
raz-dwa-trzy-cztery.
Za stołowymi, usiłując dotrzymać im kroku, szły bardzo zmieszane łyżeczki do herbaty:
-Raz-dwa
-trzy-cztery
dwa-trzy
cztery - tak właśnie szły, bo szyki też im się trochę myliły.
Jeszcze dalej drobiły, jak przedszkolaki, drobniutkie łyżeczki do kawy. I Oczywiwiście szły parami, tak jak to zawsze robią dzieci w przedszkolu.
-Raz - dwa,
raz-dwa,
raz-dwa -tak właśnie sobie szły i idąc lizały resztki kremu. Bo po obiedzie była tego dnia kawa z kremem.
A na szarym końcu człapała bardzo smutna łyżka do wkładania butów. I myślała:
"Żeby w tym domu było nas więcej, tobyśmy dopiero pokazały, jak się maszeruje! Bo my łyżki do butów - umiemy to przecież najlepiej...."
-Raz - dwa - trzy - cztery
raz-dwa-trzy-cztery
raz-dwa-trzy-cztery.
Za stołowymi, usiłując dotrzymać im kroku, szły bardzo zmieszane łyżeczki do herbaty:
-Raz-dwa
-trzy-cztery
dwa-trzy
cztery - tak właśnie szły, bo szyki też im się trochę myliły.
Jeszcze dalej drobiły, jak przedszkolaki, drobniutkie łyżeczki do kawy. I Oczywiwiście szły parami, tak jak to zawsze robią dzieci w przedszkolu.
-Raz - dwa,
raz-dwa,
raz-dwa -tak właśnie sobie szły i idąc lizały resztki kremu. Bo po obiedzie była tego dnia kawa z kremem.
A na szarym końcu człapała bardzo smutna łyżka do wkładania butów. I myślała:
"Żeby w tym domu było nas więcej, tobyśmy dopiero pokazały, jak się maszeruje! Bo my łyżki do butów - umiemy to przecież najlepiej...."
Złoty Order Gotowanej Cebuli
Miejsce akcji: boisko szkolne
Materiał: czytanka Wandy Chotomskiej "Łyżka cedzakowa"
Rekwizyty: Łyżka wazowa, cedzak, ordery: Złoty Order Gotowanej Cebuli, Srebrny Pietruszki,Brązowy Listka Bobkowego.
Zdjęcie 1: Łyżka wazowa spotyka łyżkę cedzakową.Łyżki oglądają swoje hełmy.Łyżka wazowa radzi cedzakowej, by oddała swój dziurawy hełm na złom. Łyżka cedzakowa, nie chce, bo jak mówi, te dziury to pamiątki wojenne za które dostała ordery: Złoty Order Gotowanej Cebuli, Srebrny Pietruszki, Brązowy Listka Bobkowego.
Łyżka cedzakowa
Czytanka Wandy Chotomskiej "Łyżka cedzakowa"
Łyżka wazowa ma hełm i łyżka cedzakowa też ma hełm. Tylko że ten hełm, który należy do łyżki wazowej, jest cały, a ten , który ma cedzakowa, jest dziurawy.
Więć łyżka wazowa dokucza cedzakowej, że jej dziurawy hełm nadaje się tylko na złom.
-Ale ja go nie oddam! - mowi cedzakowa
-Nie oddasz?
-Pewnie, że nie. Bo ten hełm to pamiątka wojenna. Towarzyszył mi w niejednej potyczce, przeszedł za mną przez ogień niejednej bitwy i dlatego wlasnie jest taki podziurawiny.
-To ty byłeś na wojnie?
-Pewnie, że byłem. A orderów to mam tyle, ze nie zliczę! Tylko nie trzymam ich na wieszchu, bo nie jestem zarozumiała. A jeśli chcesz, to ostatecznie możesz je zobaczyć - mówi łyżka cedzakowa i z najgłębszego ukrycia wyciąga Złoty Order Gotowanej Cebuli, Srebrny Pietruszki i Brązowy Listka Bobkowego.
Łyżka wazowa ma hełm i łyżka cedzakowa też ma hełm. Tylko że ten hełm, który należy do łyżki wazowej, jest cały, a ten , który ma cedzakowa, jest dziurawy.
Więć łyżka wazowa dokucza cedzakowej, że jej dziurawy hełm nadaje się tylko na złom.
-Ale ja go nie oddam! - mowi cedzakowa
-Nie oddasz?
-Pewnie, że nie. Bo ten hełm to pamiątka wojenna. Towarzyszył mi w niejednej potyczce, przeszedł za mną przez ogień niejednej bitwy i dlatego wlasnie jest taki podziurawiny.
-To ty byłeś na wojnie?
-Pewnie, że byłem. A orderów to mam tyle, ze nie zliczę! Tylko nie trzymam ich na wieszchu, bo nie jestem zarozumiała. A jeśli chcesz, to ostatecznie możesz je zobaczyć - mówi łyżka cedzakowa i z najgłębszego ukrycia wyciąga Złoty Order Gotowanej Cebuli, Srebrny Pietruszki i Brązowy Listka Bobkowego.
piątek, 30 listopada 2007
Bańkowice Mydlane
Autor : Wanda Chotomska
Jadę sobie koleją,
a tu nagle przystanek.
Patrzę, napis na słupie:
"Bańkowice Mydlane".
W Bańkowicach mydlanych
aż się roi od baniek.
Wszyscy bańki puszczają-
i panowie i panie.
W cienkie słomki dmuchają
wszystkie dzieci i niańki-
nic innego nie robią,
tylko bańki i bańki.
Siedzi dziadek na skwerku,
pyka sobie z fajeczki-
wylatują z fajeczki
kolorowe banieczki.
Stoi trębacz na wieży,
dmucha w trąbkę z zapałem-
lecą bańki mydlane
z trąbki razem z hejnałem.
Straż pożarna pompuje
wodę z miejskiej sadzawki-
lecą bańki pod niebo
ze strażackiej sikwaki.
Żaden komin w miasteczku
brudnym dymem nie dymi-
dymią wszystkie kominy
banieczkami ślicznymi.
Stoi pociąg na stacji!
Bańkowice Mydlane,
a ja myślę;-Wysiądę!-
i trę oczy zaspane.
Nagle co to ? gdzie napis?
Czyżby farba odprysła?
Napis gdzieś się zagubił,
ja się gubię w domysłach...
..Bańkowice Mydlane...
Było miasto i prysło,
więc go szukam na mapie
pod Notecią, nad Wisłą.
Przewodniki wyciągam
i zaglądam w skorowidz.
Miasto
prysło
jak bańka-
nie ma wcale Bańkowic.
Jadę sobie koleją,
a tu nagle przystanek.
Patrzę, napis na słupie:
"Bańkowice Mydlane".
W Bańkowicach mydlanych
aż się roi od baniek.
Wszyscy bańki puszczają-
i panowie i panie.
W cienkie słomki dmuchają
wszystkie dzieci i niańki-
nic innego nie robią,
tylko bańki i bańki.
Siedzi dziadek na skwerku,
pyka sobie z fajeczki-
wylatują z fajeczki
kolorowe banieczki.
Stoi trębacz na wieży,
dmucha w trąbkę z zapałem-
lecą bańki mydlane
z trąbki razem z hejnałem.
Straż pożarna pompuje
wodę z miejskiej sadzawki-
lecą bańki pod niebo
ze strażackiej sikwaki.
Żaden komin w miasteczku
brudnym dymem nie dymi-
dymią wszystkie kominy
banieczkami ślicznymi.
Stoi pociąg na stacji!
Bańkowice Mydlane,
a ja myślę;-Wysiądę!-
i trę oczy zaspane.
Nagle co to ? gdzie napis?
Czyżby farba odprysła?
Napis gdzieś się zagubił,
ja się gubię w domysłach...
..Bańkowice Mydlane...
Było miasto i prysło,
więc go szukam na mapie
pod Notecią, nad Wisłą.
Przewodniki wyciągam
i zaglądam w skorowidz.
Miasto
prysło
jak bańka-
nie ma wcale Bańkowic.
czwartek, 29 listopada 2007
Andrzejki u Fąfelków
Andrzejki u Fąfelków....
Andrzejkowe wróżby
Wróżba „Cukierki”
Co dostaniesz: dzieci odpakowują otrzymane cukierki i próbują odczytać napis: sanki, rower, lalka, klocki, wrotki, wózek, narty, puzzle, komputer, zegarek...
Wróżba "Buty"
Dziewczynki wkładają do pudła swoje lewe kapcie, które potem losują chłopcy. Chłopiec z wylosowanym kapciem dziewczynki siada koło niej, dzisiaj są sobie przeznaczeni.
Fąfelki rozwiązywały zagadki o misiach...
1.Już taki niedźwiedzi ród, Że ogromnie lubi ... (...........)
2.Jaki napój kojarzy ci się z misiem? (...............)
3.Wymień czasopisma związane z misiami. (...................)
4.Wymień nazwy dobranocek, w których występowały misie.
(........................................................................)
Fąfelki dowiedziały się o misiach, że..
Pożywienie niedźwiedzi polarnych składa się głównie. z fok. Polują czatując przy otworach lodowych, przez które foki łapią powietrze, lub skradając się do sztuk leżących na lodzie. Latem, kiedy dostępne są większe obszary, pożywienie niedźwiedzi polarnych staje się bardziej zróżnicowane. Wówczas to małe gryzonie, lisy polarne, dorosłe kaczki i ich jaja stanowią ważne uzupełnienie jadłospisu niedźwiedzi. Niedźwiedzie polarne mogą, tak jak i ich krewniacy, spożywać również pokarm roślinny np. jagody, grzyby, mchy, trawy, morszczyn, szczaw itp.
Fąfelki dowiedziały się o misiach, że...
Większość misiów przychodzi na świat zimą. Mama – niedźwiedzica leży w wykonanej przez siebie norze i tuli dwoje, a czasem nawet troje niedźwiedziątek. Tuż po narodzinach niedźwiadek waży tyle co kostka masła. Pod koniec kwietnia po raz pierwszy wychodzi na spacer. Przez cały czas trzyma się jednak blisko mamy. Woli podróżować na jej plecach zamiast samemu przebierać łapami. Niedźwiedziątka muszą uczyć się wielu rzeczy, dzięki temu mogą przetrwać. Pierwsza lekcja to wspinaczka, aby w razie niebezpieczeństwa uciec na drzewo. Misie potrafią pływać od urodzenia i właściwie nie muszą się tego uczyć. Bardzo chętnie wskakują do wody. Za to z łapaniem ryb idzie im trochę gorzej. Obserwując mamę mogą się jednak nauczyć wielu sztuczek. W ciągu lata z malucha wyrasta całkiem duży niedźwiedź. Jesienią zapadną niedźwiadki w zimowy sen.
poniedziałek, 26 listopada 2007
Zabawy z misiami
Zabawa z misiami
Pierogi
Uczniowie siadają w kręgu, a misie przed nimi leżą.
- Uczniowie „ugniatają” misie jak ciasto na pierogi
- turlają je w przód i w tył
- przekładają do garnka i gotują
- pierogi po chwili wypadają z garnka i turlają się przed siebie
TANIEC NIEDZWIEDZIA
Uczestnicy dobierają się parami, w taki sposób by jeden z uczestników był albo wyższy albo niższy od swojego partnera. Wyobraźcie sobie, że jesteście oboje tańczącymi niedźwiedziami. Stańcie do siebie plecami i poruszajcie się ostrożnie na waszych silnych niedźwiedzich nogach…(w razie potrzeby można łapać równowagę poprzez wyciąganie ramion w bok).
List do babuni misia.
Piszemy na plecach sąsiada
( wkręcamy papier do maszyny do pisania – masujemy uszy)
Kochana babciu – kropka ( piszemy na plecach, stawiamy kropkę i przesuwamy maszynę – ruszając głową na bok)
Mamy w domu niedźwiadka kropka.
Niedźwiadek chodzi, ( wykonujemy ruchy palcem po plecach )
Niedźwiadek skacze,
Niedźwiadek mruczy,
Niedźwiadek drapie,
Niedźwiadek chrapie.
niedziela, 25 listopada 2007
25 listopada Światowy Dzień Misia
Królewna Śmieszka
Autor: Magdalena Samozwaniec
W maleńkim domku mieszkała
Królewna Śmieszka.
Czy ściemnia się, czy dnieje,
Królewna wciąż się śmieje
I słychać 'hi-hi! ch-cha!
Królewna nóżkami macha
I trzyma się za brzuszek:
Oj, śmiać, się śmiać się muszę!
Ze śmiechu az się dusi,
Ale się wyśmiąć musi.
Lecz w którejś życia wiośnie
Skończy królewna żałośnie,
Bo - rzecz to całkiem pewna:
Pęknie ze śmiechu królewna.
Kolorowe koła
Autor: Maria Terlikowska
Spójrzcie uważnie dookoła,
wszędzie są kule i koła,
Kół co niemiara, kół co niemiara,
Jest koło!Tarcza zegara.
Wesoło koła turkocą
pod stroświecką karoca.
Na drogach świecą się jasno.
Błysną i gasną, błysną i gasną.
A tutaj koło przy kole:
Wagon, semafor to kolej,
A kiedy kół jest tak dużo,
po prostu pachną podróżą.
Spójrzcie uważnie dookoła,
wszędzie są kule i koła,
Kół co niemiara, kół co niemiara,
Jest koło!Tarcza zegara.
Wesoło koła turkocą
pod stroświecką karoca.
Na drogach świecą się jasno.
Błysną i gasną, błysną i gasną.
A tutaj koło przy kole:
Wagon, semafor to kolej,
A kiedy kół jest tak dużo,
po prostu pachną podróżą.
Chmura i chmurka
Autor: Tadeusz Śliwiak
Duża chmura z małą chmurką,
jak mamusia ze swą córka,
wyszły sobie na niebieska łączkę,
Wiatr sukienki im podwiewa,
Kto by tam na wiatr się gniewał,
"Pobiegajmy, mamo podaj rączkę!"
Bo gdy chmura się pogniewa,
to wnet łzami się zalewa
i na ziemię wtedy deszcz pada.
"Figluj, chmurko, ale nie płacz".
Chcemy słońca, chcemy ciepła,
by czereśnie nam dojrzały w sadach.
Kolorowa krowa
Autor: Lech Pijanowski
Żyła, była sobie krowa
niesłychanie kolorowa.
Brzuch - brązowy, pysk-zielony,
róg-czerwony z jednej strony,
a na grzbiecie-popatzrz!-Lata.
Jaka wielka i pstrokata!
Co za wstyd! Ta pstrokacizna,
rzecz nie krowia-każdy przyna-
bo wypadek przecie rzadki,
krowa w kolorowe łatki.
Jak życ można tak pstrokato?
Trzeba coś poradzic na to.
krowo, bardzo jest nie zdrowo
być tak strasznie kolorową,
gdy sie taka rzecz wydarza,
trzeba ruszac do lekarza,
niech cię zbada, niechaj powie,
czy w porządku krowie zdrowie.
lekarz krowę zważył, zmierzył,
język zbadał, w róg uderzył,
kazał westnchąć jej głęboko,
ryknąć głośno, zamknąć oko,
nogę zgiąć i wyprostować,
aż się zadyszała krowa.
Zbadał ją od stóp do głowy
i powiada tymi słowy:
-Całkiem zdrowa jest ta krowa
niesłychanie kolorowa.
Brzuch brązowy- zabłocony,
róg z tej strony pobrudzony,
pysk zielony - prosta sprawa,
ze śniadania jeszcze trawa.
A ta łata tak pstrokata,
bo nie myta całe lata!
Bardzo przyda się urodzie
kapiel w rzece, w ciepłej wodzie.
Znikła krowa kolorowa,
stoi czarno-biała krowa.
Teraz wie - już innym powie,
co przystoi każdej krowie-
niechaj dobrze zapamięta:
Myj się co dzień, nie od święta.
Żyła, była sobie krowa
niesłychanie kolorowa.
Brzuch - brązowy, pysk-zielony,
róg-czerwony z jednej strony,
a na grzbiecie-popatzrz!-Lata.
Jaka wielka i pstrokata!
Co za wstyd! Ta pstrokacizna,
rzecz nie krowia-każdy przyna-
bo wypadek przecie rzadki,
krowa w kolorowe łatki.
Jak życ można tak pstrokato?
Trzeba coś poradzic na to.
krowo, bardzo jest nie zdrowo
być tak strasznie kolorową,
gdy sie taka rzecz wydarza,
trzeba ruszac do lekarza,
niech cię zbada, niechaj powie,
czy w porządku krowie zdrowie.
lekarz krowę zważył, zmierzył,
język zbadał, w róg uderzył,
kazał westnchąć jej głęboko,
ryknąć głośno, zamknąć oko,
nogę zgiąć i wyprostować,
aż się zadyszała krowa.
Zbadał ją od stóp do głowy
i powiada tymi słowy:
-Całkiem zdrowa jest ta krowa
niesłychanie kolorowa.
Brzuch brązowy- zabłocony,
róg z tej strony pobrudzony,
pysk zielony - prosta sprawa,
ze śniadania jeszcze trawa.
A ta łata tak pstrokata,
bo nie myta całe lata!
Bardzo przyda się urodzie
kapiel w rzece, w ciepłej wodzie.
Znikła krowa kolorowa,
stoi czarno-biała krowa.
Teraz wie - już innym powie,
co przystoi każdej krowie-
niechaj dobrze zapamięta:
Myj się co dzień, nie od święta.
Kto potrafi?
Bańki mydlane
Autor: Anna Rżysko-Jamrozik
Nudno w domu? Deszcz na dworze?
Żle, że gorzej być nie może?
Kiedy ci już wszystko zbrzydło
i do płaczu masz powody,
weź miseczkę, słomkę, mydło,
wlej do miski trochę wody,
mieszaj, aż się zrobi piana.
Bardzo dobrze, o tak właśnie!
Bajka będzie to mydlana.
Będzie bawić cię nim zaśniesz.
spójrz, tańczące bańki - bajki
lecą, pędzą aż pod chmury.
Kto zobaczy taka bańkę,
już nie może być ponury,
bo do wszystkich smutnych dzieci
kolorowa bańka leci.
Ja z tych baniek ci ukręcę
skrzydlatą i śmieszną tęcze.
Nudno w domu? Deszcz na dworze?
Żle, że gorzej być nie może?
Kiedy ci już wszystko zbrzydło
i do płaczu masz powody,
weź miseczkę, słomkę, mydło,
wlej do miski trochę wody,
mieszaj, aż się zrobi piana.
Bardzo dobrze, o tak właśnie!
Bajka będzie to mydlana.
Będzie bawić cię nim zaśniesz.
spójrz, tańczące bańki - bajki
lecą, pędzą aż pod chmury.
Kto zobaczy taka bańkę,
już nie może być ponury,
bo do wszystkich smutnych dzieci
kolorowa bańka leci.
Ja z tych baniek ci ukręcę
skrzydlatą i śmieszną tęcze.
Piłka
Autor: Joanna Pollakówna
Piłka skacząca
o ścianę,
o ścianę,
z klaśnięciem,
z kucnięciem....
Nie, nie przestanę,
aż sama upadnie...
Oj! tak było ładnie,
dwadzieścia razy o ścianę,
i wypadła mi z rąk.
A ja o podłogę!
Patrz, jak długo mogę:
z klasnięciem,
z kucnieciem
i tak!
i tak!
Piłka skacząca,
do rak wracajaca,
jak oswojony ptak....
Skakanka
Autor: Julian Tuwim
"Żeby kózka nie skakała,
To by nóżki nie złamała"
Prawda!
Ale gdyby nie skakała,
To by smutne życie miała.
Prawda?
Bo figlować - bardzo miło,
A bez tego - to by było
Nudno....
Chociaż teraz musi płakać,
Potem będzie znowu skakać!
Trudno!
Więc gdy cię dorosli straszą,
Że tak będzie, jak z tą naszą
Kozą,
Najpierw grzecznie ich wysłuchaj,
Potem powiedz im do ucha
Prozą:
"A ja znam może dwadzieścia innych kózek, co od rana do wieczora skakały i zdrowe są, i wesołe, i nic im sie nie stało, i dalej skaczą! Grunt, żeby sie nie bać! Tak skakać, żeby się nic nie stało ! Bo inaczej , co by za życie było ? Prawda? " I skacz, ile ci sie podoba. Niech dorośli zobaczą, jak się to robi!
"Żeby kózka nie skakała,
To by nóżki nie złamała"
Prawda!
Ale gdyby nie skakała,
To by smutne życie miała.
Prawda?
Bo figlować - bardzo miło,
A bez tego - to by było
Nudno....
Chociaż teraz musi płakać,
Potem będzie znowu skakać!
Trudno!
Więc gdy cię dorosli straszą,
Że tak będzie, jak z tą naszą
Kozą,
Najpierw grzecznie ich wysłuchaj,
Potem powiedz im do ucha
Prozą:
"A ja znam może dwadzieścia innych kózek, co od rana do wieczora skakały i zdrowe są, i wesołe, i nic im sie nie stało, i dalej skaczą! Grunt, żeby sie nie bać! Tak skakać, żeby się nic nie stało ! Bo inaczej , co by za życie było ? Prawda? " I skacz, ile ci sie podoba. Niech dorośli zobaczą, jak się to robi!
piątek, 23 listopada 2007
Schody
Autor:Ludwik Jerzy Kern
W klatce
schodowej
stare i zdarte
schodziły
sobie
schody
na parter
gdy wszystkie
zeszły
aż do ostatka
została
pusta
schodowa
klatka.
W klatce
schodowej
stare i zdarte
schodziły
sobie
schody
na parter
gdy wszystkie
zeszły
aż do ostatka
została
pusta
schodowa
klatka.
Idzie talerz
Autor: Anna Kamieńska
Idzie talerz brzuchaty.
Drepce obok łyżeczka,
Toczy się garnuszek jak baryłeczka.
Chodź tu talerzyku,
dziecko będzie jadło.
Chodź tu garnuszeczku,
dziecko będzie piło.
A co zostanie-
Pieskowi na spróbowanie,
Kotkowi na polizanie,
Wróbelkowi na wydziobanie.
Idzie talerz brzuchaty.
Drepce obok łyżeczka,
Toczy się garnuszek jak baryłeczka.
Chodź tu talerzyku,
dziecko będzie jadło.
Chodź tu garnuszeczku,
dziecko będzie piło.
A co zostanie-
Pieskowi na spróbowanie,
Kotkowi na polizanie,
Wróbelkowi na wydziobanie.
Pan Dymek
Plastelina
Autor: Anna Kamieńska
Od tego się historia zaczyna,
że była sobie plastelina.
A dalej- tak jak w bajce są wróżki-
były sobie paluszki.
Paluszki szast-prast, fiki-miki,
zaczęły lepić zwierzątka i ludziki.
A potem, już nie wiadomo z jakiej przyczyny,
wszystko w domu było z plasteliny.
Z plasteliny piec i podłoga,
i suknia mamy, i od stołu noga.
Z plasteliny kot ogon podwinął
i nos rzeźbiarza kichał plastelina.
Od tego się historia zaczyna,
że była sobie plastelina.
A dalej- tak jak w bajce są wróżki-
były sobie paluszki.
Paluszki szast-prast, fiki-miki,
zaczęły lepić zwierzątka i ludziki.
A potem, już nie wiadomo z jakiej przyczyny,
wszystko w domu było z plasteliny.
Z plasteliny piec i podłoga,
i suknia mamy, i od stołu noga.
Z plasteliny kot ogon podwinął
i nos rzeźbiarza kichał plastelina.
Łyżka i widelec
Autor: Tadeusz Śliwiak
Siostra łyżka,
brat widelec-
ona gruba,
on chudzielec.
Nie przybywa nic na wadze.
Rzekła łyżka:
-Ja ci radzę,
zupki jedz,
bo z zup się tyje.
Popatrz jaką ty masz szyję!
Wszystkie ci wystają kości.
Długo tak zamierzasz pościć?
Nie chcę zup,
bo ich nie znoszę.
Jedz je sama
bardzo prosze!
Dość już tego mam gadania.
Ja jem tylko drugie dania!
Siostra łyżka,
brat widelec-
ona gruba,
on chudzielec.
Nie przybywa nic na wadze.
Rzekła łyżka:
-Ja ci radzę,
zupki jedz,
bo z zup się tyje.
Popatrz jaką ty masz szyję!
Wszystkie ci wystają kości.
Długo tak zamierzasz pościć?
Nie chcę zup,
bo ich nie znoszę.
Jedz je sama
bardzo prosze!
Dość już tego mam gadania.
Ja jem tylko drugie dania!
Wąż
Aktorzy...
Zgaduj!
Nasz Misz-Masz.....
Co leci, mimo że nie posiada skrzydeł?
Gdzie są rzeki bez wody?
Dlaczego bocian stoi na jednej nodze?
Jakie "rzeczki" są w ogrodzie?
Jaka "kawkę" strażak niesie?
Jakie "gody" znajdziesz w lesie?
Jakie "maki" chowają się w twoich domkach?
Jakie "osy" rosną na palmach?
Jaki "obraz" maluje malarz?
Jaka "główka" może rosnąć?
Jaka "szyna" słuzy do pisania?
Jaki "wóz" rozrzucają rolnicy na polu?
Jaki "rządek" należy mieć w pokoju?
Jakie "zapominajki" kwitną na niebiesko?
Jaka "kładka" chroni książkę przed zniszczeniem?
Jaki "lejek" jest do pisania?
Jaki"ciąg" jeździ po torach ?
Subskrybuj:
Posty (Atom)