piątek, 30 listopada 2007

Bańkowice Mydlane

Autor : Wanda Chotomska

Jadę sobie koleją,
a tu nagle przystanek.
Patrzę, napis na słupie:
"Bańkowice Mydlane".
W Bańkowicach mydlanych
aż się roi od baniek.
Wszyscy bańki puszczają-
i panowie i panie.
W cienkie słomki dmuchają
wszystkie dzieci i niańki-
nic innego nie robią,
tylko bańki i bańki.
Siedzi dziadek na skwerku,
pyka sobie z fajeczki-
wylatują z fajeczki
kolorowe banieczki.
Stoi trębacz na wieży,
dmucha w trąbkę z zapałem-
lecą bańki mydlane
z trąbki razem z hejnałem.
Straż pożarna pompuje
wodę z miejskiej sadzawki-
lecą bańki pod niebo
ze strażackiej sikwaki.
Żaden komin w miasteczku
brudnym dymem nie dymi-
dymią wszystkie kominy
banieczkami ślicznymi.
Stoi pociąg na stacji!
Bańkowice Mydlane,
a ja myślę;-Wysiądę!-
i trę oczy zaspane.
Nagle co to ? gdzie napis?
Czyżby farba odprysła?
Napis gdzieś się zagubił,
ja się gubię w domysłach...
..Bańkowice Mydlane...
Było miasto i prysło,
więc go szukam na mapie
pod Notecią, nad Wisłą.
Przewodniki wyciągam
i zaglądam w skorowidz.
Miasto
prysło
jak bańka-
nie ma wcale Bańkowic.

Brak komentarzy: